Cześć nazywam się Michał
Jest rok 2017, mam 25 lat i cudownie trafiam na artykuł o OKR-ach na blogu Piotra. Po przeczytaniu artykułu postanawiam zrobić roczny eksperyment i wprowadzić duże zmiany w swoim życiu. W tym artykule opiszę swoją drogę, dzieląc się przykładami z roku 2017. Za chwilę dowiesz się dlaczego OKR-y okazały się tak skuteczne, czym są i jak narodził się mój system produktywności. Zapraszam do swojej historii o celach i trudnościach.
Postanowienia do kosza, tylko OKR-y
Styczeń 2017 rok, opada sylwestrowa energia i myślenie o nadchodzącym roku 2017 znajduję w mojej głowie moment. Wraz z tym myśl, “że może by tak coś zrobić, w końcu 12 miesięcy to solidny kawał czasu”. Dalej, myśl o tym, aby wyznaczyć cele i konsekwentnie do nich dotrzeć. Jednak, jedyne znane mi narzędzia, które mogą pomóc to postanowienia i technika SMART. Pierwsze – postanowienia w moim przypadku skuteczność zerowa. Drugie, technika SMART godny konkurent pierwszej, skuteczność rzędu 3,14%. Niezbyt ciekawa i motywująca sytuacja.
Proces od samego początku jest przytłaczający, ale szukam w Internecie materiałów, artykułów, narzędzi, innych od tych, które znam. Do moich rąk wpadają takie narzędzia, jak OKR i YearCompass, a przy okazji trafiam na blog Piotra. YearCompass oszczędza mi dużo czasu (spokojnie, 2 tygodnie dzień w dzień, sesji po około 3-4 godziny) i nie muszę wymyślać koła na nowo. Proponuje wiele celnych i skłaniających do refleksji pytań oraz ćwiczeń (np.: pojawia się pytanie o “tylko” 3 najważniejsze cele, osiągnięcia), które w zgiełku różnych codziennych spraw pomagają skupić się na tym co najważniejsze. Sama perspektywa przeczytania swoich odpowiedzi pod koniec roku wzbudza ogromną ciekawość i ekscytację. Motywacja idzie w górę.
Czytam również artykuł Piotra na blogu produktywni.pl o OKR-ach. Po pierwszym przeczytaniu od razu czuję, że ta technika to coś czego szukałem. Z jednej strony dużo prostsza od klasycznego SMART, z drugiej strony dużo bardziej zmaterializowana i osadzona na konkretach, niż postanowienia noworoczne. Dlaczego tak sądzę? Już wyjaśniam.
OKR vs SMART
OKR, czyli w skrócie O (cel ang. objective) i KR (kluczowy rezultat ang. key result) już na pierwszy rzut oka wydawał się dużo prostszy od SMART. To właśnie ta druga część KR była w moim procesie przełomowa, a przede wszystkim pytanie, które forsuje ta technika:
„Co będzie kluczowym rezultatem, po którym poznam, że cel udało się osiągnąć?”.
W kontekście roku można to łatwo przemianować na:
“Jakie 3 kluczowe rezultaty znajdę na końcu tego roku, aby uznać go za rok udany?”
Dokonam teraz krótkiego porównania postanowienia vs OKR vs SMART.
Zacznijmy od SMART. Cel SMART to cel Specific, Measurable, Ambitious, Realistic,
Time-oriented, przedkładając na j. polski kolejno Specyficzny, Mierzalny, Ambitny, Realistyczny i Osadzony w czasie. Tak naprawdę cel dekompnujemy na 5 różnych płaszczyzn, z czego osobiście zawsze miałem problem z granicą pomiędzy płaszczyzną A- Ambitny i płaszczyzną R – Realistyczny. Nie potrafiłem jednoznacznie w zgodzie ze sobą określić celów według techniki SMART. Nie chciałem, żeby cel był zbyt realistyczny, ani za mało ambitny, ale balans między tymi skrajnościami był nieintuicyjny. Dlatego też moja relacja z techniką SMART nie przyniosła wymiernych korzyści w osiąganiu celów. Dodatkowo płaszczyzna T – Osadzony w czasie, kreowała w mojej głowie myśl, że jeżeli coś powinno być osadzone w czasie, to musi to być bardzo dobrze i dokładnie rozplanowane. Piszę to, ponieważ chciałem pokazać, dlaczego w mojej opinii SMART wydaje się techniką zbyt szeroką i kompleksową z swoimi 5 i nie do końca intuicyjnymi płaszczyznami.
Z drugiej strony miałem postanowienia. Postanowienia, które skupiają się tylko na jednej płaszczyźnie. Jeżeli przyjmiemy, że takie stwierdzenia, jak “Chcę schudnąć”, “Chcę jeść zdrowo”, “Chcę dostać awans”, “Chcę więcej podróżować” dobrze reprezentują postanowienia to łatwo zauważymy, że skupiają się tylko na oczekiwaniach i pragnieniach. Są kierunkiem i super, ale nie drogą, a na pewno nie mapą.
Dlatego, najabrdziej przekonywującymi wydawały mi się OKRy, szczególnie zestawiając je z postanowieniami i celami SMART. Po pierwsze OKR konkretyzują postanowienia dodając część KR – Kluczowe Rezultaty (destynację, gdzie chcę dojść) do samego pragnienia,celu (kierunku). Po drugie są dużo prostsze ze swoimi tylko 2 płaszczyznami (O i KR) w porównaniu do 5 płaszczyzn S, M, A, R i T. Można zaryzykować stwierdzenie, że jeżeli coś jest prostsze to jest łatwiejsze do wdrożenia i aby się o tym przekonać rozpocząłem eksperyment wyznaczania celów na rok 2017 z OKR-ami.
Eksperyment START – 3 Główne OKR-y na 2017
Za chwilę dowiesz się, jakie OKR-y na rok 2017 znalazły się w moim eksperymencie. Przy wyznaczaniu trzech głównych OKR-ów na rok 2017 postanowiłem, że w myśl balansu będę poruszał się w sferze fizycznej, intelektualnej i emocjonalnej – tak, aby było coś dla ciała, coś dla duszy, coś dla mózgu. W kwestii fizycznej, rok 2016 kończyłem będąc w trakcie redukcji (zrzucania zbędnych kilogramów), ale nie osiągnąłem jeszcze zamierzonego efektu, dlatego naturalnie chciałem to kontynuować. W aspekcie Intelektualnym postanowiłem, że postawię na sferę, która ściśle wiąże się ze sferą zawodową, czyli zaawansowaną analizą danych (ang. data science). Ostatnią sferę “duchową” lub też emocjonalną wypełniłem w myśl powiedzenia podróże kształcą, poza tym szkoda by było marnować relatywnie tanią i łatwo dostępną infrastrukturę podróżniczą w XXI wieku.
Podsumowując moje 3 główne OKR-y na rok 2017 zamknęły się w:
- Fizycznie:
O: Wnieść rozwój swojego ciała na następny poziom.
KR: Zszedłem poniżej 10% tkanki tłuszczowej (BF). - Intelektualnie:
O: Jestem młodym solidnym analitykiem danych (ang. data scientist).
KR: Zrealizowałem jeden duży projekt analityczny oraz wziąłem udział w jednym konkursie analitycznym. - Emocjonalnie:
O: “Chcę podróżować więcej”.
KR: Byłem w 3 nowych krajach i odbyłem 3 „wyjazdy” na terytorium Polski.
Najbardziej interesującym w eksperymencie w 2017 roku była kwestia, czy uda się mi to wszystko połączyć w ciągu jednego roku. Na przykład do tamtej pory często mi się zdarzało, że wyjazdy, czy to za granicę, czy to w Polsce wybijały mnie mocno z rytmu treningowego. Małą część sukcesu miałem już za sobą – plan, pora na najtrudniejszą część – egzekucję. Jak wyszło? Oto wyniki eksperymentu.
Więcej o osiąganiu swoich celów
Jeśli szukasz więcej treści o osiąganiu swoich celów i marzeń, to koniecznie zobacz:
- Dlaczego postanowienia noworoczne nie mają sensu i co możesz z tym zrobić
- Lista zadań – porównanie darmowych aplikacji
- Koncentracja – jak ją odzyskać i radzić sobie z rozproszeniami?
- 10 książek o produktywności, które mocno mnie zmieniły
- Twój poziom energii – Efektywne zarządzanie czasem w ciągu dnia
- Priorytety – jak je ustalać i dobrze zarządzać czasem
- Podsumowanie roku – jak je zrobić szybko i efektywnie
KONIEC eksperymentu – grudzień 2017
Okres świąt Bożego Narodzenia, idealny czas na chwilę oddechu i refleksję. Nie ukrywam cały rok czekałem na ten dzień będąc ciekaw, jak wypadł cały eksperyment z odrzuceniem postanowień i przyjęciem OKR.
Poniżej lista Kluczowych Rezultatów w 2017 roku, z których jestem najbardziej dumny:
Fizycznie
- Schudłem (70,5kg do 65,5 kg schodziłem z 77kg z 2016) najniższy zarejestrowany poziom BF to 10,9%.
- Udało się uniknąć efektu jojo i przejść pomyślnie fazę stabilizacji
- Zacząłem regularnie spać +7h
- Rehabilitacja kolan – Mogę robić przysiady
- Rehabilitacja barku – Mogę robić pompki
Podróżowanie
- Odwiedziłem Berlin (Niemcy)
- Odwiedziłem Porto (Portugalia)
- Odwiedziłem Mediolan oraz jezioro Como (Włochy)
- Zrobiłem wycieczkę w polskie Góry Stołowe (Kudowa-Zdrój)
- Spływ kajakowy w Ełku
- IEM(Intel Extreme Masters) w Katowicach
- Góra Stołowa + Safari + Kapsztad (RPA)
Intelektualnie
- Podwójny awans
- Pomyślnie przebyty proces rekrutacji na doktorat
- Łączenie Doktoratu (1 semestr) + pełny etat
- Udało się zrealizować innowacyjny projekt zawodowy oparty o zaawansowaną analitykę.
Aktywności poboczne
- Zrealizowałem 3 konkursy analityczne
- Byłem prelegentem na otwartej konferencji naukowej
- Rolę się odwróciły. Pierwszy raz uczyłem na uczelni wyższej, prowadziłem przedmiot.
Eksperyment wymknął się spod kontroli. Rezultaty ciężko przypisać tylko i wyłącznie OKR-om, ale zdecydowanie one zapoczątkowały we mnie chęć do eksperymentowania z przeróżnymi technikami, ponieważ same w sobie dobrze działały w moim życiu. Oczywiście cały eksperyment nie obył się bez trudności, do których powoli się zbliżamy w artykule, jednak przed tym chciałem się podzielić listą metod, które w trakcie 2017 roku przetestowałem na sobie. W trakcie eksperymentu przeszedłem od SMART do OKR, przez Zasadę 3 np.:( 3 MIT ang. Most Important Tasks), Medytację, Pomodoro, Wizualizację w kontekście oczekiwanego rezultatu, postawę Proces ponad Produkt, elektroniczny task manager (Todoist, Wunderlist, Tick Tick), papierowy notes, koncepcję Bullet Journal, Macierz Eisenhowera (ważne oraz pilne), satysfakcja ponad rezultat, zasadę Pareto czy też tzw. „batching”, co nazwałbym, jako wykonywanie zadań osadzonych w jednolitym kontekście. Wdzięczną piaskownicą do zabawy i testowania tych technik produktywności, były napotkane trudności. To one osadzały teoretyczną wiedzę, w realnym i bliskim mi kontekście.
Największe trudności
Poniżej chcę się podzielić 3 głównymi trudnościami, które hamowały mnie najbardziej przed podejmowaniem działań albo miały największy wpływ na moją niską produktywność. Mam nadzieję, że znajdziesz w tym część wartości dla siebie.
Perfekcjonizm
Chyba największa zmora ze wszystkich, ponieważ tyczy się to walki z samym sobą. Walki non stop z wewnętrznym krytykiem i bardzo często wyidealizowanymi, ogromnymi, jaskrawymi oczekiwaniami, które tak naprawdę tworzą się tylko w nierealnym świecie naszej głowy. Ten sposób myślenia okropnie zabijał moje działanie. Dbałość o każdy detal, o każdy 1%, aby dotrzeć do tych wymarzonych 100%, nie tylko hamował przed podjęciem działania tu i teraz, ale także długofalowo, stopniowo odbierał energię do działania.
Perfekcjonizm w tym najgorszym wydaniu przedstawiłbym, jak inwestowanie np.: 1000 zł i otrzymaniu zwrotu w wysokości 400 zł, podczas gdy mamy do dyspozycji inne opcje i zwroty rzędu 1200 zł, 1500 zł, 2000 zł. Przekładając tę analogię z pieniędzy na czas, muszę przyznać, że często podczas mojego eksperymentu zdarzało mi się wydawanie np. 1 godziny na polepszenie efektu o 1-3%, podczas gdy tę samą godzinę mogłem ulokować na czynność, która dawała mi efekt rzędu 10-30%, a czasami nawet 80%. Jak z tym walczyć?
Dobrym przykładem z mojego eksperymentalnego roku 2017 jest przygotowywanie się do bycia prelegentem na otwartej konferencji naukowej. W trakcie przygotowań do konferencji był pewien moment, w którym kolejna godzina spędzona na przygotowaniu prezentacji PowerPoint tak naprawdę nie przyczyniła się do dużej poprawy finalnego efektu. Znacznie więcej zyskiwała moja prezentacja kiedy tę kolejną godzinę zużywałem na próbę generalną i ćwiczenie realnego wystąpienia – klasycznie przed lustrem. Było to mniej komfortowe, ale dużo bardziej efektywne w kontekście końcowego rezultatu.
Walka z perfekcjonizmem to bardzo indywidualna sprawa i zdaję sobie sprawę, że ciężko podać idealne rozwiązanie, ale chętnie podzielę się technikami ze swojego eksperymentu, które szczególnie mi pomogły. Wizualizacja finalnego rezultatu, zasada Pareto, czy też satysfakcja ponad rezultat to techniki, które w moim kontekście miały najlepszy efekt.
Prokrastynacja
To nie przyczyna, lecz skutek, jak udało mi się usłyszeć na jednym z wewnętrznych szkoleń w firmie. Zdanie to nabrało dla mnie ogromnego sensu w trakcie całego eksperymentu. Oprócz tego podczas 2017 roku, zaobserwowałem u siebie dwa główne powody prokrastynacji. Pierwszym powodem było uczucie przytłoczenia sprawami (ang. overwhelming), natomiast drugim brak przestrzeni na własną inwencję twórczą.
Rozwijając wątek drugiego powodu, chodzi mi o to wszystko, co ogranicza i usztywnia sposób, w jaki wykonuje się zadanie. Zbyt duże ograniczenie powodowało monotonię i szybkie zużywanie paliwa “motywacja”. Dodatkowo w moim przypadku świetnie sprawdzało się naginanie zasad lub tworzenie nowych, takich które dobrze się dopasowywały do obecnego stylu życia. W ten sposób budowałem też wewnętrzną integralność z celem, bo wydawało mi się, że tworzę coś swojego, swój sposób na dotarcie do celu.
Dobrym przykładem, którym mogę się podzielić jest mój fizyczny OKR na rok 2017 w temacie mojego procesu redukcji i tego, jak delikatnie złamałem konwencję odchudzania się. Przyjmując generalne zasady odchudzania, czyli to “jak się powinno robić”, miałem w głowie dwie takie zasady: siłownia oraz dieta 5 posiłków dziennie. Kiedy zacząłem to aplikować do swojego życia, zacząłem się łapać na tym, że ciężko jest mi utrzymać obie te reguły. Jedzenie 5 posiłków przyczyniało się do częstych przerw od działania, zaburzeniem moich naturalnych produktywnych okresów w ciągu dnia, np: “do godziny 12:00”. Siłownia natomiast, nigdy nie wzbudzała we mnie wielkiego entuzjazmu, głównie za sprawą wielu czynników, na które nie miałem kontroli, a które potencjalnie wydłużały czas przeznaczony na ruch fizyczny. Były to: liczba osób, która będzie w tym samym momencie ćwiczyć, kolejki do maszyn/stanowisk, dystans do siłowni i ryzyko korków na trasie dojazdu do siłowni.
Cel redukcji i zejścia do poniżej 10% BF coraz bardziej frustrował, rozmywał się i czułem, że taktyka, którą przyjąłem bezkrytycznie z zewnątrz nie współpracuje ze mną. Przy każdej kolejnej okazji pójścia na siłownię lub posiłku wewnętrznie czułem, jak prokrastynacja zaczyna przejmować kontrolę. Coraz częściej myślałem o tym, aby przełożyć pójście na siłownię, czy też odpuścić posiłek, bo przecież to zajmuje tak dużo czasu na przygotowanie. Gdy rzeczywiście odpuszczałem, “prokrastynowałem”, pojawiała się coraz większa frustracja, coraz mniejsza satysfakcja i spadek motywacji praktycznie do zera. Wielki skok skuteczności doświadczyłem kiedy złamałem ogólną konwencję i dopasowałem ćwiczenia fizyczne do swojego stylu życia.
Pierwsza kolumna – data, druga kolumna – waga, trzecia kolumna – tkanka tłuszczowa, czwarta kolumna – średnia ruchoma z 7 okresów.
Siłownię zamieniłem na domową skakankę, a 5 posiłków dziennie zredukowałem do 4 dodając okresowy post (ang. Intermittent Fasting). Były to małe zmiany, ale dające wielki efekt, ponieważ był to zmiany, które w 100% były spójne ze mną i świetnie pasowały do mojego stylu życia. Skakanka w domu dawała mi pełną niezależność i kontrolę czasu, a odpuszczenie śniadania, do którego nigdy nie miałem naturalnie apetytu z rana, zbawiennie zadziałało na moją wagę.
Zdecydowanie posłużyłem się tutaj podejściem Proces ponad Produkt, czyli sam proces jest ważniejszy niż finalny efekt i jeżeli to regularność jest kluczem do celu, to dobrze by było, aby proces sam w sobie dostarczał nam, jak najwięcej satysfakcji. Oprócz “Proces ponad Produkt”, przydatnymi technikami w mojej walce z prokrastynacją w trakcie eksperymentu były 3 MIT (ang. Most Important Task) lub też Pomodoro, które działało, jak idealny zapalnik do rozpoczynania działania.
Utrzymanie priorytetów
Dzisiaj z perspektywy czasu i na podstawie eksperymentu z 2017 roku mogę powiedzieć, że wyznaczenie celów jest relatywnie proste, cierpliwe podążanie wyznaczoną drogą sprawia najwięcej trudności. Myślę, że każdy może łatwo znaleźć potwierdzenie tego zdania, patrząc chociażby na najbliższe otoczenie. Postanowienia noworoczne to świetny przykład. Bardzo dużo osób z początkiem nowego roku jest w stanie szybko określić, że celem jest schudnąć 5 kg, 10kg, czy 15 kg, ale dziwnym trafem w okresie marca, kwietnia liczba osób na siłowniach drastycznie maleje. Dlaczego utrzymywanie priorytetów jest tak trudne? Podam to na swoim przykładzie zwracając uwagę na nieco inny, ale komplementarny problem.
W trakcie swojego eksperymentu w 2017 roku zauważyłem, że największa trudność w kontekście utrzymywania priorytetów (wyznaczonych celów) kryje się w problemie, który nazwałbym “zarządzanie sprawami przychodzącymi”. Miałem wyznaczone cele według OKR – swoje priorytety i można powiedzieć, że był to mój plan, niestety często rozbijał się o rzeczywistość. Plan jest przecież wyobrażeniem przyszłości z pewną wiedzą, ale tylko na stan obecny, na stan tu i teraz. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego co się dokładnie stanie w przyszłości. W szczególności ciężko jest przewidzieć ilość i rodzaj nowych spraw, które napotkamy na swojej drodze. Spotkanie dawnego znajomego, nagła potrzeba operacji, niespodziewany telefon od banku, wielka ochota na jajecznicę z brakiem składników w lodówce, zepsuty zlew, skoszenie trawnika rodziców, nagła potrzeba zagrania w grę komputerową, nagła potrzeba na obejrzenie kolejnego odcinka serialu to tylko przykłady tych spraw przychodzących. Chciałbym się teraz podzielić wnioskiem i konkretną metodą, która pozwoliła mi zredukować problem spraw przychodzących.
Wniosek
Wniosek do jakiego doszedłem podczas eksperymentu w 2017 był taki, iż aby dojść do wyznaczonych celów i utrzymać swoje priorytety, trzeba być całkiem dobrym w zarządzaniu sprawami przychodzącymi tzw. “bieżączki”. Techniką, która się szczególnie sprawdziła w tym kontekście była Macierz Eisenhowera. Przede wszystkim aspekt ważności i pilności, który zaaplikowałem w następujący sposób. Wszystkie sprawy przychodzące weryfikowałem zadając sobie dwa proste pytania:
- WAŻNOŚĆ Jakie są konsekwencje wobec MOJEJ OSOBY nie wykonania tego zadania, nie podjęcia akcji wobec tej sprawy?
- PILNOŚĆ Jakie są konsekwencje wobec MOJEJ OSOBY nie wykonania tego zadania, nie podjęcia akcji wobec tej sprawy DZISIAJ?
W pewien sposób te dwa pytania właśnie bardzo sprawnie segregowały sprawy na takie, które są rzeczywiście ważne oraz na te, co do których akcję muszę podjąć tu i teraz.
Produktywność 98, a może nawet XP – mój system operacyjny
Liczba metod, oprócz samych OKR, które przetestowałem w 2017 roku, w kontekście produktywności, była całkiem spora. Potrzeba ich zastosowania pojawiła się z powodu trudności, jakie napotkałem oraz tego, że potrzebowałem dodać czegoś ekstra do samych OKR, aby stworzyć własny system produktywności. Chciałbym wymienić 3 główne metody, które zostały ze mną do dziś, dają mi największy efekt i mogę je swobodnie wymienić, jako fundamenty mojego własnego systemu produktywności.
Pomodoro
Metoda tak prosta, że aż trudno uwierzyć. Chodzi tu tylko o ustrukturyzowanie swojej pracy w oknach czasowych 25 min : 5 min, gdzie 25min to czas poświęcony w pełnym skupieniu na pracę, a 5 min to czas na odpoczynek. Brzmi bardzo banalnie, ale robi się ciekawie, kiedy okazuje się, że ta technika jest przebadana naukowo i polecana w popularnym kursie na temat szybkiego uczenia się „Learning how to Learn”. Profesor Barbara Oakley wspomina w tym kursie, że krótkie przerwy między intensywną pracą umysłową są niezwykle istotne dla całego procesu przetwarzania informacji w mózgu i zapamiętywania. Empirycznie mogę stwierdzić, że używając Pomodoro doświadczyłem zwiększonej koncentracji, lepszej percepcji upływającego czasu oraz był to świetny trik do walki z prokrastynacją. Zwykłe rozpoczynanie zadania z perspektywą zrobienia go tylko przez 25 min działało na moją percepcję perfekcyjnie.
Bullet Journal
Koncepcja łącząca klasyczny dziennik z listami „do zrobienia” (ang. to-do). Wszystko zamknięte w jednym przedmiocie, starym, dobrym, klasycznym notesie. Format nie ma, aż tak dużego znaczenia. Niektórym wystarczy format A5, ale inni będę woleli sięgnąć po większy format np.: B5. Używałem obu. Pisanie to przede wszystkim większy wysiłek, stąd też większa uwaga i większe skupienie w momencie wpisywania zadań, wydarzeń i notatek. Miejsce jest ograniczone, co dodatkowo zmusza do zastanowienia się kilkukrotnie: Czy rzeczywiście to jest warte mojego czasu, mojej energii, mojej uwagi?
3 MIT
Moim przewlekłym problemem, był problem z traktowaniem wszystkich rzeczy, projektów, celów z tym samym stopniem ważności. Nie potrafiłem wyznaczyć priorytetów, a jednocześnie ciągle mówiłem, że nie mam czasu. Jedna fraza, która mocno utkwiła mi w pamięci w kontekście priorytetów brzmiała następująco “Jeżeli mówisz, że nie masz czasu, znaczy, że nie masz priorytetów”. Czasu każdy ma tyle samo i rzeczywiście w moim przypadku za każdym razem kiedy mówiłem o jego braku, łapałem się na tym, że po prostu brakuje mi kierunku.
W tym kontekście bardzo pomocną techniką okazało się 3 MIT (ang. Most Important Tasks), czyli wyznaczenie 3 Najważniejszych Zadań. Metodę tę stosowałem na różnych horyzontach czasowych: rocznym, kwartalnym, miesięcznym, tygodniowym oraz dziennym. Jest banalnie prosta w założeniu i chodzi o to, aby wypisać maksymalnie 3 zadania, które definiują, że dany okres rok, miesiąc, tydzień można uznać za produktywny, wartościowy, udany. Dodatkowo połączyłem tę technikę z koncepcją Bullet Journal i zawsze przy planowaniu tygodnia zapisywałem 3 główne zadania lub też 3 kluczowe rezultaty, które chciałem osiągnąć w danym tygodniu. Wyznaczenie maksymalnie 3 zadań w praktyce okazało się znacznie trudniejsze, niż sądziłem. Wielokrotnie miałem pokusę wpisania 4, czy też 5 zadań, ale dla samego ćwiczenia minimalizowania trzymałem się kurczowo liczby 3. Wraz z praktyką, z tygodnia na tydzień ograniczenie się tylko do trzech zadań powodowało, że forsowałem się do wyboru tylko tych najważniejszych zadań, które odpowiadały za największy oczekiwany rezultat. Naturalnie, przekładało się to na moją lepszą zdolność do wyznaczania priorytetów i dużo większy spokój wewnętrzny.
Zakończenie
Eksperymentowanie, próbowanie, działanie – tak właśnie podsumowałbym swoją przygodę z produktywnością w 2017 roku. Duże rzeczy wymagają nie tylko długiej drogi, ale też zmiany podejścia. Podejście “zrobię eksperyment, wypróbuję X, zobaczę czy zadziała” bardzo dużo zmieniło w mojej skuteczności osiągania celów. Skądinąd właśnie ten artykuł jest dokładnie tym – pewną próbą, kolejnym eksperymentem w moim życiu. Zawarcie ze sobą pewnej umowy, gdzie mamy sprecyzowane ramy czasowe, może znacznie ułatwić wdrożenie pewnej zmiany. Ja zrobiłem to na skali całego roku 2017, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby eksperymentować w dużo mniejszej skali tj. miesiąca czy nawet tygodnia. W trakcie tego eksperymentu w ciągu całego roku zapisywałem sobie wiele rzeczy, ale mam trzy główne wnioski, z którymi chciałbym się podzielić.
- Jeżeli te wszystkie metody / techniki produktywności są z pozoru tak bardzo banalne, to dlaczego by ich nie wypróbować.
- Warto zostawiać tylko takie techniki, które pasują do mojego stylu życia, ale nie będę wiedział które zostawić, jeżeli ich nie przetestuję.
- Notowanie myśli bardzo pomaga, bo bardzo odciąża umysł. Zwyczajnie przeceniam, ile informacji jestem w stanie przyswoić, szczególnie gdy non-stop mam dostęp do Internetu.
Na sam koniec, chciałem Tobie bardzo podziękować za Twój czas i dotarcie tutaj. Jeżeli pojawiła się w Tobie jakaś myśl, refleksja, pytanie, informacja zwrotna to zostawiam w razie czego maila mehow.gaw@gmail.com.
Do usłyszenia wkrótce!
Michał
Jak zobaczyłem, że to nie Twój artykuł to odłożyłem go na później. Teraz przeczytałem praktycznie cały (może dwa scrolle :D) i to prawdziwa petarda wiedzy i inspiracji.
Czy ktoś może rozwinąć temat postawy Proces ponad Produkt?
Michał. Szacun. Właśnie jadłem śniadanie z Piotrem i powiedziałem mu, że to jeden z najlepszych tekstów na jego blogu. Kupa mięsa. Wykorzystam go przy planowaniu swojego 2019 i pewnie zalinkuje w kolejnym podsumowaniu u siebie na blogu. Gratulacje!
Paweł dzięki za opinię. Szczególnie, że udało się zaskoczyć pozytywnie i dać Tobie wartość 🙂
Proces ponad Produkt:
Postawa, w której skupiamy się nie tyle na samym celu (Produkt), a na drodze (Proces). Rozszerzając, chodzi o postawę, która z większym priorytetem traktuje drogę, a nie cel sam w sobie tak, aby droga była przyjemna. Na przykład, jeżeli celem jest zrzucenie kilogramów to drogą do celu może być pływanie, które uwielbiamy zamiast biegania, które nas nudzi.
Igor wielkie dzięki 🙂
Nigdy nie przyszło mi do głowy przy pisaniu, że mój tekst może zostać podlinkowany.
Powodzenia z planowaniem 2019
Fajny artykuł, myślę, że między innymi dlatego, że takie tematy najfajniej zobrazować sobie właśnie na przykładzie i dokładnie to daje ten artykuł. Sporo pomysłów(i linków!) na podejście do tematów związanych ze stawianiem sobie celów i ich późniejszą realizacją na pewno zadowoli wielu ludzi, o różnych charakterach 🙂
Daję Like’a!
Bardzo ciekawy wpis. Jestem ciekaw co się zmieniło rok po pulikacji?
Hej Mirek!
Co by Cię konkretnie interesowało?
Michał pod koniec artykułu wrzucił maila to Ty możesz do niego napisać albo ja – ale pewnie zada to samo pytanie 🙂
A jeśli to praca nad SEO to podrzuć przy okazji co chcesz wypozycjonować to Ci pomogę 🙂 (widzę, że „trzy poziomy” są już wyłączone?).
Pozdrowienia!
Jak Cię Mirek obserwuję i podziwiam, tak podlinkowanie swojego landinpage zadając krótkie pytanie, które nic nie wnosi, burzy mi Twój obraz. Nieelegancko.
Gdybyś zadał pytanie bez linkowania lub wpis miałby nawiązania do artykułu, coś pogłębiał odbiór byłby lepszy, a tak – praktyki SEO rodem z lat . Szkoda marki osobistej IMO, ale wiem, że biznesowo się pewnie opłaca, więc komentarz być może wrzucisz w kategorię ‚malkontenci’, ‚hejterzy’ etc. Tymczasem to naprawdę szczery feedback odbioru takich praktyk.
Bardzo fajny artykuł o OKR, może trochę bym osobiście rozwinął porównanie ze SMART, które dominują w polskich przedsiębiorstwach, ale tak czy inaczej gratulacje. Co się jednak stało, że ostatni wpis jest z 2018 roku? 🙁
Dzięki 🙂
Historia z przerwą od 2018 jest długa 😉 – ale w skrócie:
1. „Przesiadłem się” na formy bardziej wideo (vlog) i jakiś czas tak nagrywałem.
2. Nagrywanie wideo przerwałem, bo wpadłem w muzykę mocno i potrzebowałem też chwili przerwy od tworzenia treści
3. Na to wszystko nałożył się młyn w życiu prywatnym
4. A potem chciałem sobie wszystko uporządkować i ruszyć z nowymi kursami
Więc niedługo zacznę „odświeżać” stare treści na blogu, szczególnie te które się zdeaktualizowały, chcę zrobić połączenie z formami wideo, żeby też pojawiały się na stronie.
Pozdrowienia 🙂
Będę czekał w takim razie, bo to naprawdę dobre treści są!